5/ S. R. Rybicki FSC, Bracia Serca Jezusowego - Budowanie

„Trzeba będzie ważyć, służyć,
Milczeć, cierpieć i wojować!
I niejedno miłe zburzyć,
A inaczej odbudować..."

Wincenty Pol


5. BUDOWANIE

Wskrzeszone z ruin wojennych Zgromadzenie potrzebowało gruntownej odbudowy. Temu celowi miało służyć całe życie zakonne, ale w szczególny sposób kolejne kapituły generalne.

Pierwsza z nich odbyła się w Puszczykowie 14 grudnia 1948 roku pod przewodnictwem księdza biskupa Franciszka Jedwabskiego, wydelegowanego przez metropolitę poznańskiego Walentego Dymka. Towarzyszył mu ówczesny kurator braci, ks.Józef Strauch, salezjanin. Głównym zadaniem tej kapituły był wybór generalnego przełożonego, zwanego wówczas - naczelnym. Został nim brat Michał Marciniak, który tę odpowiedzialną funkcję pełnił dotychczas na mocy nominacji hierarchii kościelnej od l grudnia 1945 roku. Był pierwszym w historii Zgromadzenia superiorem z wyboru konfratrów. W kapitule uczestniczyło dziewiętnastu braci; dwunastu spośród nich głosowało na niego. Na jego zastępcę wybrano brata Stanisława Rogackiego. Wybrano też radnych oraz ekonoma i sekretarza generalnego.

Druga kapituła generalna, z udziałem szesnastu braci, pod przewodnictwem ks. Edwarda Gorzkowskiego, kuratora Zgromadzenia, a zarazem delegata arcybiskupa Walentego Dymka, miała miejsce 17 sierpnia 1955 r. O. Gorzkowski, jezuita, objął opiekę nad braćmi po swoim konfratrze, Józefie Pachuckim, który pełnił tę funkcję od 17 lutego 1952 roku. Na tej kapitule ponownie wybrano brata Michała Marciniaka na przełożonego generalnego. Do roku 1955 mało co mówiono o formacji ponowicjackiej. Bracia po złożeniu pierwszych ślubów podejmowali zlecone im zadania na różnych placówkach. I wtedy niejeden z nich, z braku stosownego przygotowania, tracił powołanie. Dlatego na tej kapitule uchwalono konieczność przynajmniej trzyletniego junioratu. Bracia, po ukończeniu nowicjatu, nadal pod kierunkiem mistrza nowicjatu, mieli się dokształcać w domu generalnym w Puszczykowie. Zaplanowano ascetykę, etykę, liturgik historię Kościoła, przepisy życia zakonnego. Wykłady prowadził główni ksiądz kapelan domu puszczykowskiego. Ten projekt okazał się nierealny. Pilne potrzeby zmuszały przełożonych posyłać młodych braci wkrótce po nowicjacie na placówki. Wyznaczono jednak brata czuwającego nad nimi, odbywającego z nimi regularne spotkania. Ci bracia byli zobowiązani kończyć szkołę zawodową albo zaocznie, korespondencyjnie - liceum; niektórzy uczęszczali na kursy języków obcych. W ramach przygotowania do przyszłych zadań bracia dokształcali się w dziedzinie liturgii, uczyli się fotografowania, uczęszczali na kursy katechetyczne, zdobywali prawo jazdy samochodowej, poznawali arkana gastronomii. Podczas tej kapituły omawiano także aktualne potrzeby lepszej organizacji życia wspólnotowego, życia modlitwy, zwłaszcza liturgicznej, uchwalono potrzebę wprowadzenia drugiego roku nowicjatu, ustalono zasady dotyczące milczenia, troski o braci chorych itp.

W roku 1955, gdy miała miejsce druga kapituła generalna, Zgromadzenie liczyło, łącznie z nowicjuszami, 40 braci. Ale wkrótce potem nastał kryzys powołaniowy. I wtedy to, pod koniec roku 1959, brat Michał Marciniak złożył abdykację, w kosekwencji czego odbyła się wizytacja kanoniczna przeprowadzona przez biskupa Franciszka Jedwabskiego,a następnie nadzwyczajna kapituła generalna, która wybrała nowy zarząd, Kapituła zebrała się 5 maja 1960 roku pod przewodnictwem arcybiskupa Antoniego Baraniaka i o. Paulina Zabdyra, jezuity, kuratora Zgromadzenia od roku 1956. Kapituła wybrała na przełożonego generalnego brata Pawła Szymańskiego. Jego zastępcą miał być brat Władysław Hołub, a sekretarzem zgromadzenia brat Aleksander Nowak. Te zmiany nie poprawiły sytuacji kryzysowej. Trudno ustalić, co było chore. Wspomniana wizytacja przeprowadzona przez biskupa Jedwabskiego zakwestionowała w uwagach, końcowych z dnia 9 marca 1960 jedynie zwykłe ludzkie usterki nieodłączne od życia wspólnotowego: plotkarstwo, braki co do miłości bliźniego, brak zaufania do przełożonych. Z konkretnych zarządzeń: oddzielić dom nowiejacki od wspólnoty profesów i - odświeżyć paramenty liturgiczne. Tylko tyle. A jednak ku ogólnej konsternacji nowy generał, brat Paweł Szymański, po dobrym roku urzędowania, 23 czerwca 1961 roku, złożył rezygnację z urzędu, a nawet prośbę o zwolnienie ze ślubów zakonnych. Arcybiskup Baraniak przychylił się do jego prośby i zamianował, w myśl Ustaw Braci Serca Jezusowego, § 18, dekretem z dnia 15 października 1961 roku brata Władysława Hołuba przełożonym naczelnym na sześć lat. Jego generalat stanie się fenomenem wyjątkowym w historii Zgromadzenia, gdyż po upływie tych sześciu lat jeszcze dwukrotnie wybierany był przez kapitułę generalną roku 1967 oraz w roku 1973.

IV Kapituła Generalna ustaliła - w sierpniu 1976 roku - po wyborze generalnego przełożonego - szczegóły dotyczące ubioru braci profesów oraz nowicjuszy i postulantów. Po ich zatwierdzeniu przez metropolitę poznańskiego, Antoniego Baraniaka, zostały one wprowadzone do III rozdziału Ustaw Zgromadzenia: "Postulanci nosić będą zwykłe cywilne ubranie według miejscowych zwyczajów. Nowicjusze nosić będą czarny habit uszyty na wzór sutanny kapłańskiej, lecz bez guzików, a pod szyją całkowicie zamknięty, przepasany skórzanym paskiem, krzyżyk na czarnym sznurku schowany pod habitem, Profesi będą ubierać się tak jak nowicjusze, z tą jednak różnicą, że zamiast paska skórzanego nosić będą pas zielony".

Wtedy też zadecydowano, by nie wprowadzać nowych praktyk pobożnych, które by miały obowiązywać wszystkich braci. Nowicjusze powinni być umiejętnie zaprawiani do zajęć i prac, jakie bracia tego Zgromadzenia wykonują na placówkach. Z tego też powodu nie należy ich zatrudniać "w sposób stały i długi w zajęciach gospodarczych". Puszczykowski ogród stanowił cenne dekorycyjne otoczenie, dawał korzyści, pole żywiło gospodarstwo wzbogacało, ale też to wszystko wymagało dużo pracy, angażowało cenny czas, nieraz ze szkodą dla charyzmatu Zgromadzenia. Stąd wspomniany postulat IV Kapituły.

Podczas V Kapituły Generalnej, 16 sierpnia 1973 roku, pod przewodnictwem ks. Wilhelma Dworowego, kuratora Zgromadzenia, w której uczestniczyło dwunastu braci, został wybrany na przełożonego naczelnego brat Stanisław Kazimierczak, ale wyboru nie przyjął, tłumacząc się brakiem zdrowia. Powołano więc na to stanowisko ponownie brata Władysława Hołuba. Na tym prawodawczym zebraniu zadecydowano wprowadzenie "Liturgicznej Modlitwy Dnia", zredagowano normy dotyczące wakacji braci oraz ustalono program obchodów 50-lecia Zgromadzenia.

Kolejna, VI Kapituła Generalna, w dniach 16 i 17 sierpnia 1979 roku, przebiegała z udziałem 20 braci obradujących pod przewodnictwem Ks. Tadeusza Jabłońskiego, delegata arcybiskupa Jerzego Stroby. Uczestnicy wybrali na generalnego przełożonego brata Aleksandra Nowaka i uchwalili konieczność opracowania historii oraz duchowości Braci Serca Jezusowego. Przede wszystkim jednak postanowiono zwołać kapitułę nadzwyczajną dla przygotowania tekstu Konstytucji odnowionych w myśl wymogów Soboru Watykańskiego II. Roboczy tekst dla narady co do Konstytucji zredagował 0. Gabriel Bartoszewski, kapucyn, i przedłożył zarządowi 10 stycznia 1981 roku. Tegoż roku 1981, 23 i 24 listopada, zebrała się historyczna Kapituła Nadzwyczajna. 0. Gabriel Bratoszewskl reprezentował metropolitę poznańskiego, a zarazem był głównym doradcą obradujących w kwestiach prawniczych, jak też co do prac redakcyjnych. Po naniesieniu licznych poprawek do tekstu roboczego Kapituła Specjalna podjęła uchwałę, by przedstawić odnowione Konstytucje do zatwierdzenia arcybiskupowi poznańskiemu "ad experimentum" - zgodnie z obowiątującą decyzją Stolicy Apostolskiej. Arcybiskup Jerzy Stroba dekretem z dnia 18 czerwca 1982 roku w uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa, zatwierdził odnowione Konstytucje jako obowiązujące - na dziewięć lat. Wręczył je uroczyście bratu generałowi podczas jubileuszowych obchodów 50-lecia życia zakonnego braci Michała Marciniaka i Jana Jakubca.

Podczas drugiej sesji Kapituły Generalnej Specjalnej - w dniach 27 i 28 listopada 1982 roku - przełożony naczelny dokonał promulgacji tych Konstytucji oraz Ustaw Zgromadzenia, mających charakter uzupełniający i wyjaśniający tekst Konstytucji. Tej sesji przewodniczył także 0. Gabriel Bartoszewski. Ustalono nowy ceremoniał ślubów zakonnych, podkreślający ich charakter kościelny i eucharystyczny.
Odnowione Konstytucje po raz pierwszy ukazały charyzmatyczną rolę brata założyciela, Stanisława Andrzeja Kubiaka, człowieka modlitwy oraz wielkiej miłości Boga i bliźniego. Został w nich podkreślony szczegółowy, właściwy temu zgromadzeniu, cel - kult Najświętszego Serca Pana Jezusa w łączności z apostolską współpracą braci z duchowieństwem w różnych instytucjach dla dobra Kościoła. Ten apostolat ma mieć specyficzny dla tego zgromadzenia zakres działania. Bracia Serca Jezusowego chętnie podejmują pracę zakrystianów, organistów, katechetów. Apostołują przez kolportaż prasy katolickiej, pracują w domach biskupich, w kuriach diecezjalnych, w seminariach duchownych, angażują się do służby Kościołowi w krajach misyjnych, łącząc działanie z szerzeniem czci Bożego Serca.

Obecnie na czele Zgromadzenia stoi brat Stefan Kozica, wybrany na przełożonego generalnego podczas VIII kapituły generalnej, 6 i 7 marca 1986 roku. Otwarcia tej kapituły generalnej dokonał metropolita poznański, Jerzy Stroba. Po dokonaniu wyboru zatwierdził go, a w przemówieniu nawiązał do niedawno odbytej wizytacji. Wizytatorem był o. Kazimierz Hołda, redemptorysta. W październiku 1985 roku odwiedził wszystkie wspólnoty Zgromadzenia w Polsce i w Rzymie. "Przedłożone sprawozdanie powizytacyjne - mówił arcybiskup - świadczy, że Bracia Serca Jezusowego starają się być wierni swemu powołaniu.( ) Znajduje to wyraz przede wszystkim w pełnieniu funkcji zakrystianów w katedrach i furtianów w rezydencjach biskupich i w kuriach. Cieszyć się można, że na straży Chrystusa Eucharystycznego i Jego przybytków stoją bracia zakonni, którzy Mu swoje życie poświęcili. Posługa w zakrystii, przy ołtarzu w czasie Najświętszej Ofiary, jak i wielogodzinny dyżur nie jest li tylko fizyczną pracą, lecz także służbą Bożą. Dobrze służbę tę pełnią bracia zakonni, korzystając z przebogatych tajemnic, z którymi codziennie obcują. (—) Z uznaniem można się także wypowiedzieć o pracy braci w rezydencjach - prymasowskiej, arcybiskupiej, biskupiej, w kuriach i w seminariach. Także ta praca ma charakter religijny, jest współpracą z duchowieństwem i świadectwem włączenia się w życie Kościoła. Obecność zakonnika przy furcie biskupiej, kurialnej czy seminaryjnej jest udziałem w budowaniu Ciała Chrystusowego (Ef 4,12 ). To powołanie bracia otrzymali od Pana i są mu wierni. Spodziewać się można, że z biegiem lat i w miarę rozwoju Bracia Serca Jezusowego podejmą także inne formy działalności apostolskiej obok katechizacji, pracy w archiwum, w kancelariach itp.(-) Wszyscy niemal współbracia ze smutkiem mówili o obniżeniu się ducha zakonnego, czego dowodem jest między innymi częsta utrata powołania i odchodzenie ze Zgromadzenia. W okresie ostatnich 40 lat wystąpiła ponad połowa braci profesów (około 60). W minionym sześcioleciu opuściło Zgromadzenie 15 członków po ślubach, co stanowi - spośród 50 członków - 30 %(...)."

VIII Kapituła Generalna dokonała także kilku zmian w Ustawach i Konstytucjach, które potem zatwierdził arcybiskup poznański. Te zmiany dokładniej precyzują specyfikę apostolatu Braci Serca Jezusowego oraz wspólnotowy charakter ich Zgromadzenia.

Wiadomo, że ważnym czynnikiem dla budowy Zgromadzenia zakonnego jest formacja nowicjacka, jak odpowiedzialne jest stanowisko wychowawcy młodych kandydatów. Początkowo z wielką gorliwością spełniał to zadanie Założyciel, brat Stanisław Kubiak. Po jego śmierci powierzano je różnym braciom, ale mało kto zadowolił oczekiwania przez czas dłuższy. Jedynie bratu Władysławowi Hołubowi zawdzięczało Zgromadzenie realizację funkcji mistrza nowicjatu w sposób mniej więcej ciągły. Mniej więcej - gdyż łączył ją z innymi zadaniami, nawet z posługą przełożonego naczelnego Zgromadzenia.
Nie mamy precyzyjnych wiadomości, opartych na dowodach udokumentowanych, co do prowadzenia nowicjatu po bracie Stanisławie Kubiaku. Pierwszym następcą brata założyciela w funkcji wychowawcy młodych kandydatów był brat Jan Kozak, a po nim brat Stanisław Pietrzycki. Gdy komisarzem Zgromadzenia został zamianowany ks. Chryzostom Małysiak, salwatorianin, ten wyznaczył na mistrza nowicjatu swego konfratra zakonnego, brata Kostkę Kremca. Zapewne po ustąpieniu Ks. Małysiaka, zrzekł się też mistrzostwa w nowicjacie puszczykowskim brat Kremiec, mniej więcej w marcu 1934 r. Po nim powierzono to ważne zadanie bratu Wilhelmowi Stachoniowi. Rezultaty formacji można stwierdzić po fakcie wzrostu - wprawdzie powolnego, ale stałego - liczby powołań. Niemało wystąpień ze Zgromadzenia przypisywali bracia uwarunkowaniom życia po nowicjacie, niedostatkom co do formacji ponowicjackiej.

Po hitlerowskiej okupacji, gdy bracia powrócili z rozproszenia wojennego do macierzystego Puszczykowa, wskrzesili swój nowicjat 28 marca 1946 roku. Za zgodą Kurii Metropolitalnej kierował nim brat Jan Jachimczak, a gdy ten musiał zrezygnować, zapewne ze względów zdrowotnych, jego następcą został brat Antoni Pachurka - od 2 czerwca 1946 roku. On także po dwóch ledwie latach abdykował i wtedy objął ten urząd brat Władysław Hołub, mimo że nie miał jeszcze wieczystej profesji. (Wstąpił do Zgromadzenia 29 lipca 1948 roku, a śluby wieczyste złożył 2 lutego 1956 roku.) Odtąd aż po nasze czasy stanie się wychowawcą szeregu pokoleń zgłaszających się kandydatów - w postulacie i w nowicjacie. Pełnić będzie tę funkcję - za szczególną dyspensą arcybiskupa - nawet jako przełożony generalny. Jedynie przejściowo prowadzenie nowicjatu spoczywało w rękach brata Zygfryda Landowskiego. On także, po mniej niż trzech latach, 5 maja 1960 roku, prosił o zwolnienie go z tego tak odpowiedzialnego stanowiska.

Próbowano wprowadzić obowiązek odbywania dwuletniego nowicjatu, ale ten plan nie zdał egzaminu życiowego. Pismem z dnia 31 grudnia 1962 r. arcybiskup Antoni Baraniak zatwierdził propozycję ograniczenia nowicjatu do jednego roku. Zazwyczaj było w nowicjacie kilku nowicjuszy i razem z nimi - kilku postulantów. Rzadko zdarzały się lata wyjątkowo "chude", jak w roku 1964, kiedyna ogólną liczbę 28 braci, w nowicjacie było tylko trzech postulantów, lecz ani jednego nowicjusza.

Stopniowo rozwijające się Zgromadzenie doskonaliło swoje strukury formacyjne, tak jak tego wymagały potrzeby aktualne Kościoła i świata. Ważnym czynnikiem formacji dla wszystkich braci były wydawane przez naczelnego przełożonego okólniki. Ukazują się one od roku 1949 i zawierają oficjalne zarządzenia, ale też pouczające refleksje i wychowawcze sugestie. Dotyczą przestrzegania Ustaw, wierności Regule zakonnej, zachowywania poszczególnych ślubów, nawiązują do przeżyć roku liturgicznego, do nakazów i norm Kodeksu Prawa Kanonicznego, do kultu Bożego Serca itp.

Zgromadzenie otwiera się w miarę potrzeb i możliwości ku nowym zadaniom Poprzez wciąż głębszą formację zawodową. Bracia uczestniczą w kursach liturgicznych, w kongresach muzycznych, w prelekcjach dotyczących zasad dobrego wychowania, pedagogii, ekonomii, kończą kursy katechetyczne, zdobywają prawo jazdy samochodowej.

Gdy z początkiem lat trzydziestych komisarzem Zgromadzenia był ks. Chryzostom Małysiak, nie tylko głosił braciom nauki rekolekcyjne, ale też swoją zakonną gorliwością wszystkich budował. Dużo dobrego czynił dla ich formacji przez osobiste oddziaływanie w konfesjonale. Bracia chętnie słuchali jego nauk i wskazówek. Analogiczne dobro zawdzięcza Zgromadzenie księdzu kapelanowi Wacławowi Nowaczykowi, który z wielką gorliwością i umiejętnością formował braci przez spowiedź, przez zakonne konferencje, przez swoją życzliwą obecność wśród braci.

W dziejach Zgromadzenia Braci Serca Jezusowego, w zakresie formacj jego członków ważną rolę odgrywali kolejni komisarze i kuratorzy, pełnią swoje zadania w imieniu Poznańskiej Kurii Metropolitalnej. Najtrwale zapisali się w pamięci braci księża: Antoni Baraniak, Edward Gorzkowski, jezuita oraz Wilhelm Dworowy, salezjanin.

Ryszardowi Mokrzyckiemu zawdzięcza Zgromadzenie zgrabnie zredagowaną krótką prezentację, mającą na celu werbowanie nowych powołań. Na końcu tego tekstu czytamy: "Obok domu generalnego w Puszczykowie (ul. Wysoka 2), na wzgórzu, skąd widać piękną lesistą okolicę nadwarciańską, stoi widoczna z daleka figura Najświętszego Serca Jezusa. Chrystus błogosławi i zaprasza młodych ludzi z całego kraju, którzy chcieliby dozgonnie Mu służyć, aby przyszli tutaj i przeżyli w głębi duszy tę prawdę, że "służyć Bogu - to królować". Tę figurę, zbudowaną dzięki bratu Stanisławowi Kubiakowi i uroczyście poświęconą 22 sierpnia 1926 roku, hitlerowski okupant zburzył 31 stycznia 1940 roku. Gdy mistrzem nowicjuszy był brat Zygfryd Landowski, statua, wysoka na 7 m, została przez niego i jego wychowanków odbudowana w listopadzie 1959 roku. Ale mistrz tego dzieła poczuł powołanie kapłańskie i kilka miesięcy później opuścił - za dyspensą arcybiskupa - Zgromadzenie, by pójść do seminarium duchownego.

Trudno jest sprecyzować przyczyny odejść braci ze Zgromadzenia. Nie można od ogółu oczekiwać postawy heroicznej. Czasem od braci żądano wiele samozaparcia w warunkach pracy mało zaszszytnej, w okolicznościach dokuczliwych. Mówi nam o tym - przykładowo - list brata Władysława Hołuba, przełożonego naczelnego, do bardzo życzliwego braciom arcybiskupa Antoniego Baraniaka. Przytoczmy główną treść tego listu z dnia 21 kwietnia 1969 roku. Czytamy tam, że bracia "uskarżali się na ciężkie i trudne warunki pracy" przy obsłudze archikatedralnej bazyliki. Z tej właśnie placówki, więcej niż innych, tracili zakonne powołanie. "Dla orientacji Waszej Ekscelencji przedstawiam trudności, na które najczęściej się uskarżali (...)".

l. Do obowiązków braci należy, oprócz obsługi przy nabożeństwach, stałe czuwanie w katedrze. Zimową porą jest to przykre, gdyż nawet zakrystia, w której pracują bracia, nie jest ogrzewana. Nie ma przy katedrze ubikacji, co zmusza braci do wychodzenia. W takich wypadkach bracia spotykają się z wymówkami ze strony kompetentnych osób, że nie pilnują katedry.

2.Również do obowiązków braci należy w ciągu tygodnia dwukrotne zamiatanie całej katedry i chóru śpiewaczego. Zamiatanie odbywa się przy otwartej katedrze i często trzeba kilkakrotnie przerywać zamiatanie, by oprowadzić wycieczki (...). Trudno jest pogodzić jeden obowiązek z drugim.(...) Nadmieniam, że ksiądz infułat Haendschke obiecał zaangażować osoby świeckie do zamiatania katedry.

3. Brak odpowiedniego sprzętu do czyszczenia katedry.(...)

4. Polecenia, które bracia otrzymują, pochodzą od różnych osób, które (polecenia) bywają niezgodne z sobą, co stawia braci w trudnej sytuacji, (...) Tracą zapał do dalszej pracy.

5. Pracę braciom utrudnia, niedostatecznie organizowana służba ministrantów w dni powszednie. Często z braku ministrantów do służby bracia zmuszeni są pozostawić samego kapłana przy ołtarzu, by obsłużyć innych.

"Przedstawiając, na życzenie Waszej Ekscelencji, powyższe trudności, pragnę zapewnić naszą gotowość utrzymania braci przy obsłudze katedry w lepszych - jak ufamy - warunkach pracy".

Wkrótce po zakończeniu działań wojennych biskup Stanisław Lukomski osobiście poprosił brata przełożonego naczelnego, którym był w roku 1948 brat Michał Marciniak, by jego konfratrzy przyjęli funkcję zakrystianów w katedrze łomżyńskiej. Po omówieniu bliższych szczegółów została zawarta tymczasowa umowa, w wyniku której pierwsi bracia przybyli do Łomży już 6 listopada 1948 roku. Skład tej wspólnoty trzeba było zmieniać niemal co roku, ale służba Boża na tym nie ucierpiała, jak o tym świadczy list księdza prałata Antoniego Roszkowskiego, proboszcza parafii katedralnej. Gdy 7 czerwca 1960 roku został odwołany z Łomży do Puszczykowa brat Marcin Jankowski, ów prałat napisał do przełożonego naczelnego słowa dobrze charakteryzujące posłannictwo pełnione przez to Zgromadzenie: "Pragnę wyrazić podziękowanie Zgromadzeniu za piękną i ofiarną, miłą Bogu, kapłanom i ludowi wiernemu pracę Brata Marcina Jankowskiego w Katedrze Łomżyńskiej. Żegnając odchodzącego Brata Marcina, mamy nadzieję, że we właściwym czasie wróci on na tę placówkę, aby dalej spełniać tak przykładną służbę Bożą".

Gdyby zgromadzenie miało więcej kandydatów, pracy by im nie brakowało. Raz po raz proszą biskupi i inni kapłani o braci do katedr, kościołów, domów biskupich,do kurii, archiwów, do seminariów duchownych, do pracy katechetycznej itp. Warszawska katedra, obok poznańskiej, była jedną z pierwszych placówek działalności apostolskiej Braci Serca Jezusowego. 22 stycznia 1984 roku, w 25-lecie posługiwania w warszawskiej archikatedrze, tamtejszy proboszcz, ks. prałat Jerzy Zalewski, odprawił uroczystą mszę św., a ks. Biskup Jerzy Modzelewski w swoim kazaniu wyraził wdzięczność Zgromadzeniu za wzorowe zaangażowanie liturgiczne i apostolskie.

Bracia pracujący przy tumie poznańskim mieszkali początkowo w warunkach przejściowych, ale stopniowo one ulegały poprawie. Już 25 września 1927 roku, mieszkając przy ul. Ostrów Tumski 6, mieli tan swoją kaplicę; tam też, zanim nie urządzili się w swoim domu w Puszczykowie, był nowicjat powstającego Zgromadzenia. Po wojnie, dzięki arcybiskupowi Antoniemu Baraniakowi, otrzymali godziwe mieszkanie przy ul. Lubrańskiego. Gdy się już tam stosownie urządzili, sam arcybiskup przybył, 12 lutego 1976 roku, poświęcić zakonną kaplicę domową. Po puszczykowskim, głównym, ten dom jest drugi co do wielkości i znaczenia w Zgromadzeniu.

Przejściowo działali bracia w Katowicach, we Lwowie, przy bazylice Serca Jezusowego w Warszawie na Pradze u księży salezjanów, na Winogradach w Poznaniu, w seminariach duchownych w Pelplinie i we Włocławku, przy kościele św. Mikołaja w wielkopolskiej Krobii. Wzywano ich także do Polskiego Seminarium Duchownego w Paryżu, do Częstochowskiego Seminarium w Krakowie. Braki personalne nie pozwoliły na realizację tych zaproszeń.

Uroczyście obchodzili bracia 50-lecie swego istnienia w roku 1973. 18 sierpnia przybył do ich domu w Puszczykowie metropolita poznański arcybiskup Antoni Baraniak oraz osiemnastu innych dygnitarzy kościelnych.

Podczas uroczystej Mszy św. jubileuszowej metropolita poznański wygłosił historyczne co do znaczenia przemówienie, które tu podamy w obszernych fragmentach: "Pragnę nawiązać do słów, które przed chwilą wypowiedział do nas Brat Przełożony Naczelny, że Zgromadzenie będzie nadal istnieć, będzie działać, będzie uświęcać swoich członków, jeśli pozostanie wierne swojemu powołaniu.(—)

Świątobliwy kardynał Hlond dokonał w Poznaniu poświęcenia pięknego pomnika Serca Jezusowego i ofiarowania Narodu Polskiego Bożemu Sercu. Wasze Zgromadzenie, poświęcone Najświętszemu Sercu Jezusowemu, które za poprzednika Kardynała Dalbora rozpoczynało swój kościelny żywot w Archidiecezji Poznańskiej, znalazło w osobie nowego Arcybiskupa - Kardynała Prymasa Hlonda - najtroskliwszego Opiekuna. Wszelkimi sposobami starał się umocnić Was w okresie dziecięcej słabości, osłonić przed niebezpieczeństwami czyhającymi na Was w momencie odradzającej się Ojczyzny. Widział bowiem w Was dzieła Boże, które mogło oddać wielkie usługi Kościołowi Chrystusowemu.(...)
Drodzy Bracia, prawie że od początku Waszego istnienia byłem przez Wielkiego Prymasa Kardynała Hlonda skierowany do Waszego Zgromadzenia. Wszak w Rzymie, w latach 1927-1933, właściwie kilka lat po Waszym powstaniu, rozmawialiśmy z Kardynałem Hlondem na Wasz temat, o Was, o Waszym uformowaniu zakonnym. Radził się wielki Kardynał tak mądry i doświadczony - mnie Wasze dzieło powstające i Waszą formację. Kiedy w roku 1933 (...) przybyłem do Poznania, Kardynał Prymas Hlond zlecił mi zaraz opiekę nad Wami, ponieważ sam zajęty był tylu sprawami. Miałem mu dopomóc,wyręczyć go w trosce o Wasze Zgromadzenie. I tak się stało, że zostałem Waszym opiekunem i kuratorem. Odtąd tylokrotnie tu byłem i do tych pierwszych Waszych pokoleń głosiłem Słowo Boże, prowadziełm rekolekcje formujące Braci do życia zakonnego. Wielki Kardynał Hlond związał mnie tak blisko i serdecznie z Waszym Zgromadzeniem, gdyż doskonale oceniał Jego doniosłość w Kościele. To mi przekazał jakoby w Testamencie.
Dzisiaj z radością przybyłem na Wasz złoty jubileusz, by podziękować Bożemu Sercu za Wasze przetrwanie mimo pożogi wojennej.
Groźny czas zaciążył nad Waszym istnieniem, ale równocześnie zahartował tych, którzy pozostali wierni Chrystusowi, jak to wspomniał Brat Przełożony Generalny.(...) Jestem przekonany, że kiedy za łaską Bożą umocnicie się i pomnożycie, to nie tylko w Kościele Poznańskim czy Polskim, ale w innych Kościołach świata chrześcijańskiego będziecie mogli pracować i służyć jako przykład takiego Zgromadzenia, ktdre w czasach dzisiejszych jest bardzo potrzebne Kościołowi świętemu i jego utrudzonym kapłanom.
Przybyłem na Waszą uroczystość, by(...) pomodlić się o szczęśliwą i prężną przyszłość Waszego Zgromadzenia i za tych czcigodnych Braci, którzy w czasie ostatniej wojny oddali swoje życie w obozach koncentracyjnych. Mam tu na myśli przede wszystkim czcigodnego i kochanego brata Józefa Zapłatę, który cierpiąc obozową poniewierkę w Dachau razem z kapłanami (...), chlubnie zaświadczył swoją męczeńską śmiercią o Chrystusie i Kościele, o przynależności do Zgromadzenia Braci Serca Jezusowego i o Polsce. Brat Józef przez swoją ofiarę i śmierć jest Waszym Męczennikiem (-)".

Te myśli rozwijał dalej matropolita poznański podczas swego przemówienia w refektarzu:
"Brat Zapłata potrafił w biurze dziesięć godzin kamieniem siedzieć. Miał przede wszystkim rachunkowość, która była olbrzymia. Ile on czynił! Jestem przekonany, że chyba potrzeba by było dwóch ludzi, żeby to zrobić, co on czynił. Byli i inni tak samo ofiarni. Znałem chyba dobrze wszystkich Braci w latach przed wojną, dlatego cieszę się, że w Waszym Zgromadzeniu już wtedy objawiał się duch pracowitości, duch pracy i poświęcenia dla Królestwa Bożego i dla rozwoju Waszego Zgromadzenia!
Za czasów mego kuratorstwa wiele mówiono o opiece nad chorymi; czy bracia mają się tym zajmować (...) Rozwój ludzkości we wszystkich dziedzinach życia powoduje, że zmieniają się zadania poszczególnych ludzi, a także zespołów ludzkich. Przemianom ulega życie w Kościele, a więc i w Zgromadzeniach kościelnych.(...) Będziecie radzić, żeby jak najbardziej dostosować sią do potrzeb życia, żeby w tym właśnie czasie, w którym wypadło Wam pracować, dokonać jak najwięcej dobrego (...).

Nowe czasy przyniosły nową liturgię. Jeśli komu wypada przestudiować tę nową liturgię, to właśnie Zgromadzeniu Waszemu, które ma za naczelne zadanie posługę przy ołtarzu, w kościele, przy kapłanie, przy Mszy św. Trzeba także pamiętać o tym wielkim zadaniu Waszym, jakim jest piękno i kultura domu Bożego, o którą Wy musicie się starać.Przy powiększeniu liczbowym Waszego Zgromadzenia moglibyście bardzo dużo w tej dziedzinie uczynić.
Dzisiejsi ludzie bardzo często przychodzą do kościoła nie tyle, by się pomodlić, co raczej z ciekawości, po pamiątki, żeby zobaczyć styl, poznać historię. Trzeba umieć oprowadzać ludzi. Rzecz oczywista, że znajomość języków obcych pożądana,bo przychodzą ludzie obcy z dalekich stron, szczególnie do katedr i sanktuariów. Ile nowych zadań przed Wami (...) Niech Wasze Zgromadzenie, tak drogie Kościołowi i jego arcypasterzom, a szczególnie Księdzu Prymasowi, który odnosi się do Braci z wdzięcznością i tak dobrze zawsze mówi o tym, cokolwiek czynicie. Bądźcie zawsze godni tej miłości i życzliwości! Oby Bóg dał Wam jak najwięcej powołań! Cieszę się, że przybywają dobre powołania i gratuluję Warn wszystkim, Kochani Bracia!".

Na ten złoty jubileusz otrzymali Bracia Serca Jezusowego gratulacje od kilku byskupów, od wielu księży, od przełożonych prowincjalnych z całej Polski. Najbardziej cenili sobie pismo Prymasa Tysiąclecia: "Razem z Wami dziękuję dobremu Bogu za łaski zesłane Wam w ciągu pięćdziesięciu lat istnienia Zgromadzenia. Cieszę się, że ofiarnie pracujecie w wielu Kuriach i Seminariach Diecezjalnych oraz w Sekretariacie Prymasa Polski, że dajecie wzór pokornego, ofiarnego i pracowitego życia - według Serca Jezusowego.(...)".

W dniu tego jubileuszu Zgromadzenie liczyło 36 braci: 18 profesów ze ślubami wieczystymi,14 z czasowymi,3 nowicjuszy, l postulanta. W ciągu tych pięćdziesięciu lat zmarło 18 braci profesbw, 2 nowicjuszy, l postulant. Trwały wtedy prace nad dalszym ulepszeniem i urządzeniem placówki centralnej w Puszczykowie oraz w Poznaniu przy ul. Lubrańskiego 6.

W latach siedemdziesiątych zastanawiali się bracia, czy nie powinni, idąc za sugestiami Soboru Watykańskiego II, który osoby życia konsekrowanego zachęcał do powrotu do źródeł, do inspiracji założyciela, Stanisława Kubiaka, zająć się także służbą charytatywną względem chorych w ośrodkach parafialnych. Wiadomo, jak pilne i doniosłe są tego rodzaju zadania ewangelicznego uobecniania Chrystusa, Dobrego Samarytanina. Przeważyła jednakże sugestia hierarchii kościelnej, by kontynuować dotychczasowy apostolat. Pewnym odchyleniem, a raczej odkrywczą nowością co do apostolskiego posługiwania, stało się zaangażowanie braci, po stosownym przeszkoleniu, w nauczaniu katechetycznym. Nie można tego traktować jako nowość. Sobór Watykański II zobowiązał na nowo wszystkich wyznawców Chrystusa do głoszenia Słowa zbawienia, do ewangelizacji.

Nie był to jedyny trend ewolucyjnych przemian w stylu apostołowania braci. Bywają angażowani nie tylko do stróżowania, nie tylko jako portierzy czy furtianie, chociaż i tę posługę bardzo sobie cenią, ale także jako pracownicy przy konserwacji zabytków w Muzeum Archidiecezjalnym w Poznaniu przy ul. Lubrańskiego 1.

l stycznia 1979 roku Zgromadzenie miało: 13 zakrystianów, 8 furtianów, 2 kierowców, 3 archiwistów, 3 pracowników biurowych, l katechetę, l mistrza nowicjatu, 4 emerytów, no i - przełożonego naczelnego - brata Władysława Hołuba, który owego roku, 1979, w swych życzeniach wielkanocnych pisanych z Rzymu, dzieli się ze Zgromadzeniem słowami, jakie usłyszał z ust Jana Pawła II podczas audiencji w dniu 21 marca. Gdy poprosił Namiestnika Chrystusowego o błogosławieństwo, Ojciec święty, uczyniwszy znak krzyża świętego, powiedział w formie życzenia: "Abyście rośli w liczbę i rozwijali się, bo jesteście Kościołowi potrzebni".
Pobyt brata generała w Rzymie miał charakter wizytacyjny w dwóch placówkach zgromadzenia działających w Wiecznym Mieście: w Papieskim Instytucie Polskim, Via Piętro Cayallini 38, w Papieskim Kolegium Polskim, Piazza Remuria 2A.

Od 3 lutego 1972 roku, kiedy to Kardynał Stefan Wyszyński, udzieliwszy posłuchania przełożonemu naczelnemu, zachęcał go do wysłania Braci Serca Jezusowego do Rzymu, Zgromadzenie przygotowało się do realizacji tego zamierzenia. Nie trzeba dowodzić, jak doniosły to krok. Ten przełomowy moment - początek pracy w Rzymie - miał miejsce 21 stycznia 1977 roku. Wbrew trudnościom, mimo kryzysu powołaniowego, powoli spełniało się życzenie Ojca Świętego co do wzrostu i rozwoju. 31 grudnia 1981 roku Zgromadzenie liczyło 47 braci, w tym 6 nowicjuszy, 10 braci w domu generalnym - w Puszczykowie, 16 braci w trzech placówkach poznańskich, 3 w Gnieźnie, 8 w dwóch placówkach w Warszawie, po dwóch - w Łomży, Łodzi, w trzech domach rzymskich. Zgromadzenie skrzętnie notuje historyczne wydarzenia, w których ono przez swych braci uczestniczyć może. Oto jedno z najważniejszych: w październiku 1978 roku, brat Marian Markiewicz zawiózł samochodem księdza Kardynała Karola Wojtyłę z Papieskiego Kolegium Polskiego, na konklawe i zaraz po wyborze go na Papieża miał możność spotkać się z nim. Ojciec Święty znalazł czas, by brata Mariana oprowadzić po apartamentach papieskich.

Hierarchia kościelna niejednokrotnie manifestowała swoje szczególne uznanie dla Braci Serca Jezusowego, dawała różne dowody wdzięczności za ich służbę. Gdy brat Teofil Kostrzewski obchodził w dniu 11 lipca 1976 roku srebrny jubileusz życia zakonnego, otrzymał pisemne gratulacje Prymasa Polski, kard. Stefana Wyszyńskiego, który mu serdecznie dziękował za jego wierną służbę w charakterze dozorcy i ogrodnika w jego rezydencji na Miodowej 17 w Warszawie. Analogiczny list napisał także jubilatowi metropolita poznański, arcybiskup Antoni Baraniak, który ponadto wysłał do Puszczykowa biskupa Mariana Przykuckiego by wraz z księdzem Wilhelmem Dworowym, kuratorem Zgromadzenia, odprawił celebrację eucharystyczną.

W lutym 1982 roku arcybiskup Antoni Baraniak wyróżnił brata Alojzego Zdebla medalem zasługi dla Archidiecezji Poznańskiej. Kardynał Stefan Wyszyński odznaczył brata Walentego Siwę, za pracę w sekretariacie, papieskim orderem "Pro Ecclesia et Pontifice". 17 czerwca 1982 roku arcybiskup Jerzy Stroba przybył do Puszczykowa na złoty jubileusz zakonnej profesji dwóch zasłużonych braci - Jana Jakubca oraz Michała Marciniaka.

Sześćdziesięciolecie życia zakonnego brata Walentego Siwy było dla hierarchii kościelnej kolejną sposobnością okazania sympatii Braciom Serca Jezusowego oraz ukierunkowania na przyszłość charakteru ich apostolstwa w obliczu historycznych przeobrażeń. Dnia 5 września 1987 roku przybył do Puszczykowa Prymas Polski, Kardynał Józef Glemp. Przed Mszą św. spotkał się z licznie przybyłymi z różnych placówek braćmi w sali konferencyjnej, by im wygłosić pouczenie dotyczące posłannictwa Zgromadzenia.

Oto niektóre myśli z tej doniosłej znaczeniowo adhortacji:
"Na różne sposoby Pan Bóg objawia swoją myśl tak wzglą Kościoła, jak i poszczególnych ludzi w Kościele. Żeby ludzie mogli coś zrobić w Kościele, nie mogą być samotni. Trzeba zawsze działać we wspólnocie. Bóg powołuje różne wspólnoty, zgromadzenia, żeby dzieło Chrystusa mogło się rozwijać. Do tego dzieła powołani są ludzie różny stanów. Możemy mówić o rodzinach i małżeństwach jako o powołaniu Kościele. Mówimy o powołaniach kapłańskich. Osobnym zaś powołaniem jest powołanie zakonne, które przez swoich założycieli nabiera kierunku. I właśnie ten kierunek, czyli charyzmat, jaki jest dany każdej wspólnocie, ma być prowadzeniem dzieła Chrystusa w Kościele.

Zadania są różne. Przede wszystkim musi być modlitwa, musi być ofiara, muszą być wypełniane śluby według rad ewangelicznych. Do rad ewangelicznych zobowiązani są wszyscy. Wszyscy muszą wiedzieć, co to jest posłuszeństwo - nie ma w Kościele żadnych spraw bez posłuszeństwa. Bez posłuszeństwa Kościół nie może istnieć. Posłuszeństwo obejmuje wszystkich. Posłuszeństwo Ojcu Świętemu, posłuszeństwo Ewangelii, posłuszeństwa przełożonym. Ta rada ewangeliczna obowiązuje wszystkich ludzi w Kościele, a nawet i w świecie. Musi być jednak w sposób szczególny respektowana przez tych, którzy wybierają posłuszeństwo jako swój program życiowy. Potrzebne jest więc dawanie świadectwa i przypominanie wszystkim innym ludziom - ochrzczonym i nie ochrzczonym - że jest taka wartość, dla której człowiek wybiera posłuszeństwo.

Podobnie jest z czystością. Gest to najpiękniejszy przymiot godności ludzkiej - poszanowanie siebie i poszanowanie drugich. A co robi dzisiejsza technika i cywilizacja? Ile jest najrozmaitszych wypaczeń na tym tle? Skoro więc jest źle, my musimy czynić wszystko, żeby na naszym życiu odbiło się jasno to, co jest zamiarem samego Boga.

Ubóstwa - świat tak nie lubi ubóstwa, zwłaszcza dzisiaj. Otóż właśnie powołanie zakonne jest po to, żeby zaprzeczyć w praktyce temu, czym żyje ten świat. A świat żyje w bezmyślności, żyje w impecie zdobywania.

Bracia! jesteście blisko hierarchii, która wcale nie jest biedna, a musicie zachować właśnie wielki umiar. Trzeba więc dobrze rozumieć, że to, co ma hierarchia, zawsze służy nie tylko osobie, lecz służy Kościołowi szeroko pojętemu. Przed Wami jest właśnie zadanie, żeby - na tak delikatnych stanowiskach stojąc - umieć służyć Kościołowi.

Człowiek jest słaby. Każdy człowiek przechodzi kryzysy i zgromadzenia też przechodzą kryzysy, ale każdy kryzys, każdy okres cierpienia czy zauważalnych braków mają zawsze pobudzać ku lepszemu.

Korzystajcie więc z waszych duchowych założeń. Musicie sobie organizować życie i przede wszystkim uświadomić wasze braterstwo. Musicie nawzajem się szanować i kochać - to jest jeden z najważniejszych postulatów, aby dobrze wypełnić swe zadania. Korzystajcie więc z każdej okazji, gdy możecie być ze sobą, żeby stawać się braćmi coraz bardziej. Życie was rozsyła na różne strony: i za granicę, i do różnych diecezji, do różnych parafii. Tych zapotrzebowań będzie coraz więcej. Chwile bycia razem musicie więc wykorzystywać, żebyście byli dla siebie tymi, z którymi można się podzielić przykrościami, których można się poradzić, żebyście jeden drugiego utrzymywali w waszym powołaniu. Trzeba dać swoją zgodę po to, aby wspólnota była Bogiem silna. Tego Mam z całego serca życzę. Korzystam z Waszej posługi, tak jak korzystali Kardynał Hlond i Kardynał Wyszyński, stąd moja dla Was wdzięczność, a jednocześnie zachęta, żebyście wypełniali Wasze powołanie".

Po tym serdecznym spotkaniu w gronie rodzinnym Ksiądz Prymas udał się do kaplicy, by wraz z koncelebransami przewodniczyć uroczystej Mszy św. w intencji Jubilata, brata Walentego Siwy. Wśród uczestników był kurator Zgromadzenia, ks. dr Stanisław Hedeszyński, o. Leon Knabit, przeor benedyktynów z Lubina, ks dr Czesław Kamiński, były przełożony generalny Księży Cnrystusowców, różni kapłani, siostry zakonne z Puszczykowa i Warszawy, rodzina Jubilata.

Brat Stefan Kozica, przełożony generalny, powitał Księdza Prymasa i przybyłych gości, zaznaczając, że w okresie przedwojennym domu puszczykowski gościł kilkakrotnie kardynał Hlonda, że właśnie mija 50 lat, kiedy to w roku 1937 ówczesny Prymas Polski odwiedził Braci Serca Jezusowego.

Podczas jubileuszowej eucharystycznej ofiary Kard. Józef Glemp powiedział dużo dobrych słów o bracie Walentym, ale zarazem o kilku przełomowych momentach dziejów Zgromadzenia:

"Brat Walenty usłyszał wołanie Boże na ziemi trzemeszyńskiej jeszcze w okresie zaborów. Przychodziły potem lata trudne. Wzrastał młody Walenty w czasach pierwszej wojny światowej, szukając wówczas ideału życia. Coś w jego sercu mówiło, że właśnie wtedy, kiedy na świecie jest niepokój, walka, kiedy szaleje ludzka nienawiść, powinien zapanować Chrystusowy pokój. W tym poszukiwaniu znajduje rodzący się właśnie zespół ludzi, którzy nazwą siebie Zgromadzeniem Braci Serca Jezusowego, aby do swoich serc dać dostęp temu wielkiemu dobru, jakie z Boga spływa na ludzi w każdym czasie... Nadeszła potem druga wojna, która Brata Walentego rzuciła w głąb Niemiec. Pracował ciężka w fabrykach jako jeden z tysięcy Polaków, których wysłano tam do ciężkiej pracy niewolniczej. Brat Walenty zawsze, w różnych sytuacjach, zachował swoje powołanie. Bóg dał mu możliwość zdobywania pokoju serca. Tak się złożyło, że w poszukiwaniu tego Bożego pokoju, który rządzi sercem, brat Walenty stykał się z najwyższą hierarchią naszego Kościoła. Jego powołanie kształtowało się za czasów kardynała Prymasa Dalbora, a potem spełniał swoją służbę Kościołowi pod przewodnictwem kardynała Augusta Hlonda... Patrzył na zmagania się o dobro Kościoła, był tak blisko wszystkich ważnych dla Kościoła spraw, które działy się w naszej Ojczyźnie. Był światkiem, jak zbolały kardynał Hlond wracał z zagranicy" .

Z kolei kard. Józef Glemp wspomniał o kontaktach brata Walentego z jego poprzednikiem, Prymasem Tysiąclecia: "Brat Walenty był tak blisko jego aresztowania, wysłuchiwał rozterek podczas jego trzyletniego uwięzienia. A kiedy Prymas wrócił z Komańczy, z radością witał go jako czuwający zawsze przy swoim warsztacie pracownik... Dla brata Walentego warsztatem pracy była maszyna do pisania. Godzinami wystukiwał spokojnie litery w języku polskim, łacińskim, i innych językach. Cechowała go tak wielka dokładność, że tekstów przepisanych przez brata Walentego nigdy nie trzeba było sprawdzać. Do niego też należały obowiązki związane z ekspedycją, a więc naklejanie znaczków, wysyłka, czynienie numeracji na każdym papierze wysyłanym z urzędu. To wszystko wymaga nie tylko cierpliwości, nie tylko znajomości rzeczy, ale także wielkiego zamiłowania i wielkiej ofiarności w tej pracy".

Odbudowane Zgromadzenie żyje intensywnie i wiernie służy Kościołowi zgodnie ze swoim charyzmatem.