Myśli na każdy dzień - sierpień

1. Dzień 1 sierpnia 1920 r. Napisałem list do Krakowa o tym zajściu, lecz nie dostałem żadnej odpowiedzi, choć pisałem z prośbą o zwrot moich dokumentów. Dołączyłem jeszcze pieniądze na list. 

2. Mój Boże, jest to niewdzięczna posada [założyciela], bracia nie rozumieją tego, z powodu braku ducha zakonnego. (4.06.1927).

3. Ach Boże Miłosierny, i Duchu Święty Boże, oświeć, bo wprawdzie jest brak tego [ducha zakonnego] w Zgromadzeniu. (4.06.1927).

4. Dzień 13 czerwca 1927 r. Byliśmy - brat Stanisław i brat Marcin, złożyć życzenia J. Em. kardynałowi Hlondowi i zarazem prosić o błogosławieństwo na podróż i działalność we Lwowie.

5. Na pytanie brata Stanisława: „Co myśli Wasza Eminencja o Lwowie?”, odpowiedź: „Tylko brać i jechać”. Brat Stanisław mówi: „Tam jest obrządek ormiański”, odpowiedź J. Em.: „Oni mają swoje, a wy macie swoje życie”. Na koniec udzielił błogosławieństwa (13.06.1927).

6. Dzień 30 czerwca 1927 r. Tego dnia upomniałem brata Marcina, aby porządek był w [spiżarni], aby zakupy były zawczasu zrobione. Tak się ów brat rozgniewał na wszelki sposób na brata Stanisława, który był założycielem i [przez] władzę duchowną postawiony do kierowania Zgromadzeniem. 

7. Ach, mój Jezu, Ty wiesz, że ja nie chcę, i nie szukam swojej woli, lecz aby bracia i przełożeni domów żyli według ducha zakonnego (30.06.1927).

8. (…) Zawsze pałało moje serce ku większej czci i chwale Pana Boga (30.06.1927).

9. (…) Brat Marcin jako mój pierwszy ukochany brat [jak co] słyszał, lub powiadano od nierozsądnych ludzi, [jest] łatwowierny i przesadny [w osądzaniu], przy zwracaniu uwagi zaraz się obraża, zaś wymówki różnego kalibru. (30.06.1927).

10. Co ja mam za przyjemność tego życia? Nic, zgoła nic! (30.06.1927)

11. Mój najukochańszy Zbawicielu, Ty wiesz, że ja zawsze dla Ciebie się poświęcałem, od młodych lat, od 18. roku [życia], a teraz miałbym coś podobnego czynić? (30.06.1927).

12. Po co bym to Zgromadzenie tu w Polsce zakładał? [Jak nie dla Boga] (30.06.1927).

13. Bo tylko dolegliwości niektórych braci, jakieś tam nieporozumienie i już jestem winowajcą i krytyka, że braciom nie daję spokoju i tak dalej (30.06.1927).

14. Jeżeli ja bym widział, że robią swój święty obowiązek, Boże mój, jakbym mógł coś podobnego braciom, których z serca kocham, mógł dokuczać? Wynalazek i przesada niedobrego ducha (30.06.1927).

15. Dzień 15 sierpnia 1922 r. Kolejna rocznica jak brat Stanisław myślą i [dzięki] Duchowi Świętemu zdecydował przed Najświętszą Trójcą Boską odłączyć się od niemieckiego Zgromadzenia w Trewirze, za ustnym pozwoleniem najprzewielebniejszego ks. biskupa trewirskiego Koruma. Tak samo, po osobistych ustnych rozmowach z przełożonymi, [zdecydował] ku większej czci i chwale Matki Bożej Królowej Polski, żeby tu w Polsce rozpocząć to samo Zgromadzenie, dla zbawienia duszy swojej i usług Kościoła i bliźniego.

16. Dzień 16 sierpnia 1925 r. Wnioski o zatwierdzenie do Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w Warszawie, z poleceniem władzy kościelnej, o włączenie braci pomiędzy zakony i zgromadzenia.

17. (…) Z serca kocham [braci] (30.06.1927).

18. Przez to wszystko jestem schorowany, dolegliwości, a moje nerwy osłabione (30.06.1927).

19. Lecz ufam w Miłosierdzie Boże, że będzie lepiej (30.06.1927).

20. Mój najukochańszy Jezu, proszę Cię, daj mi siłę tylko, a chętnie ponoszę co mnie spotka w tym życiu doczesnym (30.06.1927).

21. Mój Boże, wiele kłopotu z niedobrymi ludźmi. [Ile trzeba] przejść, aby dojść do własności swojej zwanej „Przemysławką” (25.07.1927).

22. Dzień 22 sierpnia 1926 r. Poświęcenie pomnika Najświętszego Serca Pana Jezusa w Puszczykowie, na naszej pierwszej własności. To poświęcenie miało się odbyć 15 sierpnia, w dzień święta założenia Zgromadzenia, lecz z powodu braku czasu u przewielebnego ks. infułata Meissnera zostało na dzień dzisiejszy odstawione. Poświęcenie odbyło się bardzo uroczyście. Tak samo został poświęcony dzwon imieniem „Benedictus” - błogosławiony, aby to Boskie Serce Jezusa błogosławiło nasze zamiary - brata założyciela Stanisława i pierwszych braci. Były wielkie trudności ze strony duchowieństwa, mianowicie [w osobie] ks. proboszcza Malińskiego. Lecz teraz jawnie widząc zamiary pierwszych braci i biednego brata Stanisława, którego jedyną myślą był [powrót] do Polski, [aby] założyć ten zakon na większą cześć i chwałę temu Boskiemu Sercu. Zgromadziło się wokół tej statuy Serca Jezusowego 16 braci. [Jaka to] wewnętrzna uciecha dla mnie brata Stanisława po tylu latach kłopotów i trudów, że mogłem wesołym okiem i zadowolonym sercem ku niebu spoglądać i dziękować za tę niezasłużoną łaskę Boga.

23. Dzień 2 sierpnia 1927 r. W Puszczykowie brat Jan zabiera się jakoś do pracy. Łaska Boża [działa], byle brat się brał i wytrwał w swoich postanowieniach. Brat Kazimierz tak samo się popisuje jako przełożony na św. Łazarzu. 

24. Oby Bóg dał dobrego ducha braciom, bo to jest najlepsza podstawa życia zakonnego (2.08.1927).

25. Dzień 25 sierpnia 1925 r. Przez Bronisława Przyłuckiego z Warszawy został brat Stanisław jako przełożony zawołany do [obejrzenia] kupionego gruntu pod budowę domu braci w Warszawie-Pradze przy kościele jezuitów [salezjanów]. Na to pojechałem z bratem Marianem. Po załatwieniu jednej [sprawy], jaka tam [wynikła]. W ten czas inaczej nie szło zapisać jak na Bronisława Przyłuckiego, który kupił i chciał zaraz zapisać na Zgromadzenie Braci w Poznaniu. Tego samego zdania był brat Stanisław. [Postanowiono] pobudować tam tymczasowo mały domek. Oby Bóg Miłosierny zmiłował się, a Przenajświętsze Serce Jezusa temu błogosławiło.

26. Tego dnia miałem wiele zmartwień, bo jakby chmura na mnie spadła (8.08.1927).

27. A niejeden z braci nie pojmuj[e] tego, że Pan Bóg w rozmaity sposób i rozmaitymi drogami prowadzi człowieka, choć się nieraz zdaje, że człowiek nieprawnie to uczynił, że wystąpił z jednego Zgromadzenia, a drugie chce założyć. To są nieraz drogi i przeznaczenia tajemnic Boskich (8.08.1927).

28. Mój Boże! Bóg jest świadkiem, ukryte tajemnice Jego, ja biedak ucierpiałem wiele; nie rozumiano mnie, bo byłem biedny, jak mnie ks. proboszcz Maliński nazwał heretykiem, uciekinierem z klasztoru, nie badano i nie dochodzono moich zamiarów i wewnętrznego zdania, tylko się obchodzono jak Pan Jezus nam zapewniał; syn niezamożny, biedny, nie popierając sławy mojej, tylko przed braćmi zakonnymi, których sobie wychowywał, opowiadał o moim przeszłym życiu. (8.08.1927).

29. (…) Lecz ciężar dla mnie niezmierzony tak, że nieraz po nocach nie mogłem sypiać, [bo] Boga prosiłem za naszym Zgromadzeniem. Cierpienia głowy, nerwowości, które były poważane [oraz] były skutkami pochodzącymi z poturbowania przez ks. proboszcza Malińskiego. Modliłem się wiele i kazałem modlić się za niego, bo nieraz nie był poczytalny w swoim postępowaniu wobec mnie. Niech się dzieje wola Boga. Wytrwać muszę com w Bogu zaczął.  (8.08.1927).

30. r. Najsłodsze Serce Jezusa cierpiało wiele za nas i my powinniśmy wszystko w cierpliwości dla Pana Jezusa, Jego Najświętszego Serca ponosić (11.08.1927).

31. Kochani Bracia, chrońcie się od plotek kobiet, bo wiele, choć nieprawda, może człowiekowi niepotrzebnie sumienie niepokoić (11.08.1927).

Źródło: Brat Stanisław Andrzeja Kubiak, Pamiętniki, opr. M. Wełnic, br. J. Ścieranka CFCI, Wydawnictwo Kontekst, Poznań 2023.