Testimonia - Ks. Marian Balcerek

Ksiądz Marian Balcerek

Naoczny świadek "de Vita aerumnis carceris",

ur. 10 stycznia 1913 r. w Krzywiniu,

emeryt, był więziony razem z Bratem Józefem

--------------------------------------------------------------------------------

A) Do składania zeznań skłania mnie pragnienie powiedzenia prawdy o Jego dobrowolnej ofierze złożenia życia z miłości ku bliźnim, znajdującym się w szpitalu obozowym. Posiadane wiadomości pochodzą z własnych obserwacji. Brata Józefa Zapłatę poznałem w obozie koncentracyjnym w Dachau i spotykałem się z Nim do Jego śmierci. Posiłki jedliśmy przy jednym stole. Wspominał także, że bardzo chętnie chodził do kościoła parafialnego Ojców Benedyktynów w Lubiniu. Podobało mi się, że Brat Józef był oddany całym sercem Kardynałowi Hlondowi. Wyrażał się o Kardynale zawsze z wielkim szacunkiem i dlatego uważam, że Kardynał obdarzał Go wielkim zaufaniem. Mówił, że gdy Kardynał wyjeżdżał z Poznania w chwili wybuchu wojny, Jemu powierzył klucze i opiekę nad rezydencją arcybiskupią. Wyjawił nam, współwięźniom, że ten obowiązek opieki nad pałacem przyjął chętnie i gotów był na wszelkie represje. Brat Józef wspominał także z wdzięcznością lata spędzone w Zgromadzeniu (Braci Serca Jezusowego).

B) Różne upokorzenia przeżywał w duchu wiary i poddania się woli Bożej. W obozie postępowanie Jego budziło uznanie u współwięźniów. Był bardzo miły i szlachetny, był wstydliwy, nie lubił tematów o sprawach nieskromnych. Można przypuszczać, że wyniósł to wychowanie z domu rodzinnego. Myślę, że był świadomy zagrożenia utraty życia, skoro, jak opowiadał, Kardynała Augusta Hlonda zapewniał o wytrwaniu na posterunku do końca.

C) Potwierdzeniem tej postawy było dobrowolne zgłoszenie się do pielęgnacji chorych na tyfus, co było świadomym narażeniem się na śmierć. Współwięźniowie odwodzili Go od tego zamiaru, ponieważ zbliżało się nasze wyzwolenie. On odpowiedział: "Ja wiem co ja robię". Domyślaliśmy się, że to jest Jego ofiara, jaką składał Panu Bogu w intencji szczęśliwego powrotu Księdza Kardynała Augusta Hlonda, Prymasa Polski. Niemcom na przeszkodzie do zwycięstwa stawała wiara katolicka i polski patriotyzm, dlatego zamykano wszystkich, którzy te cechy posiadali.

W obozie był człowiekiem pobożnym, wiernym Bogu i Ojczyźnie. Nie zachwiał się w wierze. Nie rozpaczał, nie przeklinał. Przyjmował wszystko jako dopust Boży. Nie słyszałem, aby proponowano Mu uwolnienie za cenę odstępstwa od wiary. Nie wiem czy pragnął męczeństwa, ale decyzja pójścia na blok chorych na tyfus była świadomym zdecydowaniem się na śmierć. Śmierć poniósł w obozie w Dachau, na bloku chorych na tyfus. W obliczu śmierci zachował się zgodnie ze swoją postawą chrześcijanina. Został spalony w krematorium w Dachau.

Brata Józefa uważam za człowieka ofiarnej miłości, Który swoje życie potrafił ofiarować za bliźnich. Inni po Jego śmierci wspominali Go z uznaniem dla Jego wiary i poświęcenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz